Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Gruczna wciąż czeka na pomoc dobrych ludzi

Marek Wojciekiewicz
Teraz Franciszek Niedzielski długie godziny spędza przy oknie, a jeszcze do niedawna jego  największą pasją było czytanie książek, jest wieloletnim członkiem gruczeńskiej biblioteki.
Teraz Franciszek Niedzielski długie godziny spędza przy oknie, a jeszcze do niedawna jego największą pasją było czytanie książek, jest wieloletnim członkiem gruczeńskiej biblioteki. Marek Wojciekiewicz
Przełom tegorocznej jesieni i zimy dla Franciszka Niedzielskiego z Gruczna okazał się długim pasmem nieszczęść, przeżył tylko dzięki czujności sąsiadów i pomocy udzielanej przez Ośrodek Pomocy Społecznej w Świeciu.

Pierwszym sygnałem świadczącym o tym, że 62 letni mężczyzna, przestał sobie radzić z własnym losem, okazał się pobyt w świeckim szpitalu. Trafił tam po tym, jak leżącego na podłodze kuchni w kałuży krwi odnalazł go jeden z mieszkańców Gruczna. Jak się później okazało, od śmierci dzieliło go kilka godzin, bo do insulinozależnej cukrzycy doszły problemy z poruszaniem. - Myślałem, że to już koniec, za nic w świecie nie mogłem się podnieść, dzięki pomocy tego człowieka trafiłem do szpitala, gdzie po kilku dniach postawili mnie jako tako na nogach - wspomina Franciszek Niedzielski.

Niestety problemy z poruszaniem pozostały, a nawet się pogłębiły. Dzisiaj mężczyzna porusza się podpierając się o meble i ściany swojego mieszkania.

- Pan Franciszek Niedzielski jest od wielu lat objęty opieką Ośrodka Pomocy Społecznej w Świeciu, jednak usługi opiekuńcze ma przyznane od marca tego roku, bo do tej pory nie zgadzał się na żadną ingerencję w jego życie osobiste, oprócz korzystania z pomocy finansowej - informuje Janusz Dziecioł, rzecznik OPS w Świeciu.

Świadomość, że przestał być samodzielny dociera do Franciszka Niedzielskiego bardzo wolno i opornie. Jednak nawet pobieżna lektura szpitalnego wypisu stanowi jasny dowód, że dalej sam być nie powinien. Niedawno, dzięki pomocy pracownika socjalnego, udało się posprzątać i uporządkować pokój, niestety w kuchni nadal niepodzielnie panują bród i smród. - Tam lepiej nie wchodzić - ostrzega mężczyzna. - Sam zaglądam tam tylko wtedy gdy naprawdę muszę - tłumaczy.

Franciszek Niedzielski to człowiek zamknięty w sobie, oczekuje pomocy, a jednocześnie od czasu do czasu przekonuje, że świetnie daje sobie radę. Takim też widzą go sąsiedzi, jednak wcale to ich nie uspokaja. W ubiegłym tygodniu kolejny raz interweniować musiało pogotowie ratunkowe, historia podobna do tej poprzedniej z finałem w szpitalu. Sąsiedzi martwią się nie tylko o jego los, ale także o własne bezpieczeństwo, bo w mieszkaniu ich sąsiada pojawiła się butla gazowa z promiennikiem ciepła. I znowu powraca przekonanie, że doraźna pomoc w tym przypadku to o wiele za mało. Franciszek Niedzielski żyje ze skromnego świadczenia otrzymywanego z opieki społecznej.

- Pracowałem ciężko całe życie, najmowałem się do prac polowych, wiele lat przepracowałem w miejscowym eskaerze, ale kto wtedy miał głowę do „zusów - srusów”, żadnej renty sobie nie wypracowałem - tłumaczy rozgoryczony.

Pytany o marzenia, mówi krótko - przetrwać zimę i mocniej stanąć na własne nogi, nawet, gdybym na jakiś czas musiał przebywać w jakimś ośrodku pomocy społecznej.

- Wykonana praca socjalna doprowadziła do zmiany punktu widzenia tego pana i w OPS w Świeciu trwają prace nad zmianą otoczenia pana Niedzielskiego - zapowiada Janusz Dzięcioł, rzecznik świeckiej opieki społecznej.

Jarmark Adwentowy w Przysieku

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiecie.naszemiasto.pl Nasze Miasto