Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spędził w więzieniu pół roku. Niewinnie!

Maciej Ciemny
Krzysztof Trojan walczy o odzyskanie dobrego imienia.
Krzysztof Trojan walczy o odzyskanie dobrego imienia. Maciej Ciemny
Krzysztof Trojan nie chce walczyć o odszkodowanie. Zależy mu tylko na odzyskaniu dobrego imienia. W Korytowie (powiat świecki), gdzie mieszka, ludzie się od niego odwrócili.

W lutym minął rok od kiedy Krzysztof Trojan rozpoczął odpracowywanie godzin przyznanych przez sąd za niepłacone alimenty. Myślał, że ma to już dawno za sobą.

Okazało się, że to dopiero początek „przygody” z wymiarem sprawiedliwości.
Pod dom, w którym mieszka w Korytowie (powiat świecki) zajechał radiowóz. Policjanci zaprosili go do środka. Przeczytali pismo, którego treści nie zrozumiał.
- Wynikało z niego, że nie odpracowałem wskazanych przez sąd godzin i teraz trafię do więzienia - Trojan jeszcze dziś opowiada o tym z trudem.
- Tłumaczyłem, że to pomyłka, że trzeba to wyjaśnić, ale funkcjonariusze powiedzieli, że jedziemy do Świecia i tam będę opowiadał.

Jeszcze tego samego dnia do Świecia przyjechali funkcjonariusze Służby Więziennej. - Oddano mi ciuchy, zakuto w kajdanki i zawieziono do Grudziądza.

Wyszedł stamtąd dopiero 17 lipca.

- Teraz wchodzę do sklepu, a ludzie wychodzą. Urywają się rozmowy.
Wcześniej stracił pracę, nie mógł płacić alimentów na dobiegającego dwudziestki syna. Była żona zgłosiła się do pomocy społecznej. Dostawała pieniądze z funduszu alimentacyjnego.
- Miałem tam do spłaty około 27 tys. złotych.
Gdy syn skończył 20 lat, przerwał naukę i poszedł do pracy. Świadczenia już mu się nie należały, ale trzeba było spłacić zaległe.

Trojan wciąż nie pracował, nie miał odłożonych pieniędzy. W grudniu 2014 r. został za to skazany na rok tzw. nieodpłatnej kontrolowanej pracy po 30 godzin miesięcznie.
W lutym odbył rozmowę z kurator. Spytał, co ma zrobić, kiedy znajdzie pracę, bo wciąż jej intensywnie szukał. - Odpowiedziała, że nie będzie problemu z zawieszeniem kary, ale zaległe pieniądze będą mi wtedy zabierać z pensji.
Karę odpracowywał w Zakładzie Usług Komunalnych w Bukowcu. W lutym według dokumentacji pierwsze 32 godziny. Tyle samo w marcu i kwietniu.

Od maja rozpoczął pracę w tartaku. Dostał umowę na cały etat. Z zakładem rozstał się z końcem sierpnia.
Jeszcze w lipcu odebrał przysłane przez kurator ostrzeżenie, że jeżeli nie wróci do odrabiania godzin w ZUK-u, to może trafić za kratki.

32 godziny

Jeszcze w sierpniu kurator złożyła wniosek o zamianę pierwszej kary na więzienie. Nie miała odpowiedzi na wysłane w lipcu ostrzeżenie. Do Trojana wysłano zawiadomienie o wszczęciu postępowania.
- Nic takiego nigdy do mnie nie trafiło. Nie wiedziałem o żadnej rozprawie!

Nie ma jednak pewności, że Trojan kłamie. W 2015 r. sądy obsługiwał InPost. „Gazeta Pomorska” pisała o przypadkach, gdy korespondencję znajdowano w rowach, a nie w skrzynkach. Szczególnie często zdarzało się to na wsiach, gdzie zatrudniani na śmieciowych umowach kurierzy nie mieli pojęcia o numeracji domów rozsianych bez ładu po okolicy.

164 dni więzienia

We wniosku do sądu kurator napisała, że Trojan odpracował tylko 32 godziny, tymczasem wiedziała, że było ich trzy razy więcej.

- Kurator popełniła błąd - przyznaje Maria Ratkowska, prezes Sądu Rejonowego w Świeciu.
Rozprawa miała odbyć się 5 października. Do Trojana znowu wysłano pismo. Znowu nie doszło. Po dwóch awizowaniach wróciło do sądu. Sędzia zamienił mu 360 godzin prac społecznych na 164 dni więzienia.

Do kurator przyszła informacja, że we wrześniu Trojan znowu pracował dla Zakładu Usług Komunalnych w Bukowcu. Niestety, nie zainteresowała się, dlaczego wrócił do tej pracy i nie poinformowała o tym sądu.
Wyrok zapadł 5 października 2015 roku. Pismo z Bukowca wysłano dzień później. Na biurku kurator wylądowało 9 października. Długo przed uprawomocnieniem się wyroku. Urzędniczka mogła zadzwonić do Bukowca bądź do Krzysztofa Trojana i spytać, co się dzieje. Miała też czas, żeby zauważyć swój pierwszy błąd, kiedy przekazała, że oskarżony odpracował tylko 32 godziny, a nie 96.

Nie zrobiła nic.
W więzieniu najpierw przebywał większość czasu w przeludnionej celi. Trojan wzbrania się jednak przed ubieganiem się o odszkodowanie. - Musiałbym znaleźć prawnika, walczyć z sądem. Nie mam na to sił ani ochoty - deklaruje.
Najbardziej zależy mu na tym, żeby ludzie przekonali się, że nie jest kryminalistą, który trafił za kratki za ciężkie przestępstwa.

- Przecież tak się nie da żyć. Idę ulicą, a ludzie traktują mnie jak powietrze.

Brak współczucia

- Krzysztof Trojan nie powinien spędzić w więzieniu 164 dni - podsumowuje Ratkowska. Jako prezes sądu upomniała podległą kurator. Cięższej kary nie wymierzyła. Urzędniczka zasłaniała się trudną sytuacją osobistą w czasie, gdy prowadziła sprawę Trojana. Z „Gazetą Pomorską” nie chciała się spotkać.
- Ona miała trudną sytuację, a ja trafiłem do więzienia. Jak to w ogóle można porównywać?! - denerwuje się Trojan.

Czytaj całość:Krzysztof Trojan jest niewinny

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiecie.naszemiasto.pl Nasze Miasto