Czy prawdą jest, jak twierdzi kontaktująca się z "Nowościami" rodzina jednego z aresztowanych, że podejrzani ruszyli na pomoc młodej kobiecie, która była molestowana przez pokrzywdzonego obcokrajowca i że dziewczyna zgłosiła to formalnie policji 3 marca? Takie pytanie zadaliśmy prokuratorowi rejonowemu Marcinowi Licznerskiemu.
-Jest to jedna z wersji, która jest weryfikowana w śledztwie. Z uwagi na dobro postępowania nie odniosę się do niej bardziej szczegółowo - odpowiedział nam szef Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód, która nadzoruje śledztwo.
Co się wydarzyło w sobotni poranek koło "Rybakówki" na Rynku Staromiejskim?
Podejrzani o rozbój i tymczasowo aresztowani to dwaj bardzo młodzi torunianie: Mateusz M. i Bartosz S., mający 19 i 20 lat. Pokrzywdzonym przez nich jest 30-letni Nepalczyk. Zajścia, o których mowa, miały miejsce nad ranem w sobotę, 2 marca br. Gdzie? Na Rynku Staromiejskim w Toruniu, koło restauracji "Rybakówka".
Co się dokładnie wydarzyło? Ustalenia policji i wersja aresztowanych różnią się od siebie. Z ustaleń funkcjonariuszy interweniujących na miejscu wynikało, że dwóch mężczyzn dotkliwie pobiło pokrzywdzonego. -Sprawcy najpierw zadawali uderzenia, po czym przewrócili pokrzywdzonego na ziemię, a gdy ten upadł, zaczęli go kopać, potem ukradli jego kurtkę i uciekli. Zaatakowany 30-latek trafił do szpitala, a stróże prawa zaczęli poszukiwania napastników - podał sierż. sztab. Sebastian Pypczyński, oficer prasowy KMP w Toruniu.
Jeszcze tego samego dnia Mateusz M. i Bartosz S. zostali zatrzymani i trafili na policyjny "dołek". W poniedziałek natomiast (4.03) w prokuraturze zostały im przedstawione zarzuty rozboju i kradzieży dokumentu stwierdzającego tożsamość innej osoby. Zostali tymczasowo aresztowani na 3 miesiące. -Teraz grozi im do 15 lat pozbawienia wolności, ale nie mniej niż 2 lata - informuje sierż. sztab. Sebastian Pypczyński.
Rodzina Mateusza M. (dane do wiad.red.) przedstawia "Nowościom" inną wersję wydarzy. -To nie był rozbój. Owszem, ten mężczyzna został pobity i Mateusz z Bartkiem źle postąpili. Po pierwsze jednak, to nie wydarzyło się bez przyczyny: bronili koleżanki. Po drugie, ten podobno "dotkliwie pobity" po dwóch dniach wyszedł już ze szpitala - mówi rodzina.
"Wkładał dziewczynie ręce między nogi. Proponował seks za iPhone"?
Według młodych torunian zajścia wyglądały następująco. W sobotę nad ranem koleżanka poprosiła Mateusza M. i Bartosza S. o pomoc. Nie mogła dać sobie rady ze wspomnianym cudzoziemcem.
-Napastował ją. Wkładał jej ręce pod bluzkę i między nogi. Proponował seks za iPhone. Była tak wystraszona, że nie potrafiła się obronić - mówi rodzina jednego z podejrzanych.
W sobotę (02.03) koło południa siedmiu policjantów przyszło do domu rodziny M. i zabrało stąd Mateusza. "Mimo, że tłumaczył, co się wydarzyło. I że nie uciekł, tylko normalnie odszedł" - ciągną krewni.
Napastowana dziewczyna - według informacji rodziny - formalnie zgłosiła to na komisariacie policji w niedzielę, 3 marca. Natomiast pobity Nepalczyk wyszedł ze szpitala po dwóch dniach: miał złamaną szczękę i pęknięty oczodół.
- Co do pokrzywdzonego, to z opinii biegłego wynika, że doznane przez niego obrażenia naruszają czynności narządu ciała na okres powyżej 7 dni - przekazuje jednak prokurator rejonowy Marcin Licznerski.
Jak skończy się ta sprawa? Co ustala policja i prokuratura w sprawie napastowanie dziewczyny? Do tematu będziemy wracali. Na razie młodzi torunianie zostają w areszcie.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?